Święta Bożego Narodzenia kojarzą się nam z rodzinnym spokojem, śpiewaniem kolęd, prezentami, miłą i przyjemną, ciepłą atmosferą. A teraz wyłączcie tę świąteczną komedię romantyczną… Prawda, że nie do końca to tak wygląda? Często oczekiwania są za duże. Presja zbyt wielka. Święta zamiast być okresem miłości, stają się czasem kłótni i już w pierwszy ich dzień marzymy, by jak najszybciej wrócić do miejsc pracy, szkół czy innych obowiązków.
Z czego wynikają kłótnie, nieporozumienia, gęsta atmosfera w czasie świąt w naszych domach i rodzinach? Często po prostu z tego, że narzucamy sobie zbyt wysokie oczekiwania. Odczuwamy presję, że w te „magiczne” dni powinno być idealnie, pięknie, rodzinnie. Codzienność bowiem niesie za sobą wiele rozczarowań, nerwów. Owszem, powinniśmy się postarać, by był to czas spokojny. Ale czy da się stworzyć coś iluzorycznego na kilka dni, skoro przez cały rok może nie jest za dobrze? Nie da się. Prędzej czy później ta bańka pęknie. Przy najbliższej możliwej okazji. Wspólnym posiłku, Wigilii, może w odwiedzinach u dalszej rodziny. Ktoś w końcu nie wytrzyma. A potem ten idealny czas posypie się jak domek z kart. I będzie jeszcze gorzej.
Jak tego uniknąć? Recepta najprostsza – bądź na co dzień dla swojej rodziny normalnym. Nie udawaj. Staraj się. Troszcz i stwarzaj dobrą atmosferę. Wtedy do Świąt podejdziesz normalnie. Kupisz więcej jedzenia, bardziej się przygotujesz, być może oczyścisz duszę, jeśli jesteś katolikiem, ale tak w sednie sprawy, nic wielkiego nie będzie się musiało zmieniać w relacjach z członkami Twojej rodziny. Podejdziesz do tych dni na luzie. Będzie po prostu dobrze.
Jeśli na co dzień jest kiepsko, a Święta są za pasem – tutaj problem jest większy. Cóż, rzadko kiedy do przemiany relacji międzyludzkich dochodzi tak po prostu, w dzień czy nawet kilka dni. To dłuższy proces. Jeśli liczysz na to, że udawanie czy podwójne staranie się w dni świąteczne odmieni coś na stałe, to raczej odrzuć takie myślenie. Owszem, to może być początek. I o to warto się postarać. Nigdy jednak nie narzucaj sobie zbyt wielkich oczekiwań. Ważne też, aby zacząć od siebie. Dopiero potem oczekuj zmian zachowywania po członkach rodziny, dziewczyny, narzeczonej, przyjaciół, kogokolwiek, z kim na relacjach Ci zależy – a raczej na ich naprawie.
Z czego wynika fakt, że o Świętach Bożego Narodzenia myślimy w sposób magiczny? No właśnie, chyba z komercyjnego podejścia do tematu. Reklamy, filmy typu Kevin, zakupy, prezenty, elfy, magiczne stwory, legendarny Mikołaj w czerwonym kubraczku, który z prawdziwym Św. Mikołajem nie ma nic wspólnego. Katolicki wymiar Świąt nie ma bowiem nic wspólnego z wymiarem magii. A przecież to katolickie święta. Wielu o tym zapomina.
Powinieneś zacząć przede wszystkim od siebie. Od swojej wiary, relacji z Bogiem i bliźnim. Nie, to nie jest naiwne. Święta Bożego Narodzenia to nie magia, ale katolicki wymiar. Bóg powinien być na pierwszym miejscu. Dopiero przez niego budowanie relacji z rodziną czy bliskimi. Dopiero potem zakupy, upominki, może dobry film w świąteczny, leniwy wieczór.
Odrzuć głupią presję i myślenia o tym czasie w sposób magiczny. Sięgnij do źródeł. Zatrzymaj się i pomyśl przez chwilę o źródłach Świąt Bożego Narodzenia. Wtedy zbudujesz dużo więcej. Dużo więcej w Waszych domowych relacjach może ulec dobrej zmianie. I co najważniejsze, podejdź do tego czasu na spokojnie. Po prostu. Bez tej całej bezmyślnej gonitwy i presji. Zobaczysz, efekty murowane. A i Ty poczujesz się znacznie bardziej komfortowo. Sam ze sobą, ale i z członkami Twojej rodziny.
Powiązane tematy
Dbałość o detale – jak zorganizować ceremonię pogrzebową z pełnym szacunkiem?
Jak wygląda monstrancja i do czego służy? Wyjaśniamy i podpowiadamy, gdzie ją kupić
Przyczyny reformy luterańskiej